Forum RPG
D&D i Fading Suns, Sesje w realiach obydwu tych gier. Prowadzimy również sojusze w wielu grach.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bitwa w głębinach (Niedokończone)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum RPG Strona Główna -> Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ariel
Pomocnik



Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 1157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Underdark

PostWysłany: Sob 12:27, 03 Lut 2007    Temat postu: Bitwa w głębinach (Niedokończone)

Bitwa w głębinach

Liczdrow, Ariel Ne’ussa powoli płynął w postaci Abelotha, pod powierzchnią jeziora Thoroot. Zaklęcie, jakie na siebie rzucił, zmieniły jego postać na abelotha, choć nadal mógł, korzystać, z zdolności Licza, i drowa. Zaklęcie owo było niezwykle sprytną iluzją działającą, na wszystkie zmysły. Cóż za ironia, ponieważ takie zaklęcia, należały do ulubionych abelothów…
Ariel, znajdował, się już niedaleko podwodnego miasta. Coraz częściej widywał stada meduz i ich pasterzy – przemienionych mieszkańców suchych jaskiń. Widok tych nie najładniejszych istot, nie brzydził Liczdrowa… Sam był w końcu dużo brzydszy w swojej normalnej postaci.
W końcu dopłynął do granic miasta. Mijało go coraz więcej abelothów. Choć zdarzały, się też inne ludy wodne. Ariel, miał jasno określony cel - ich Arcymaga.
Po parędziesięciu wdechach słonej, orzeźwiającej wody, Ariel dopłynął, do Jego wierzy. Trzeba, było, przyznać, że miał styl… Potężny blok, skalny w całości pokryty rzeźbami i runkami, nie tylko robił wrażenie, ale też był niezwykle trudny do sforsowania. Ilość osłon jaką naliczył Ariel jeszcze z swojego planu była doprawdy zdumiewająca! Jednak, nie przybyłby tu, gdyby, nie miał, sposobu, na ominięcie ich wszystkich… Liczdrow, wślizgnął się w zaułek i zaczął czarować. Pierwszy czar jaki użył wywołał bańkę powietrza. W końcu czary trzeba wypowiadać a nie wybulgotać.
Następnie wyrzucił, w wodę dookoła szczyptę sproszkowanego diamentu rzucając czar otaczający go potężnym polem siłowym. Przez następne minuty obsypywał się różnego rodzaju zaklęciami ochronnymi.
W końcu, ruszył w stronę wierzy okryty zaklęciem niewidzialności. Powoli i z mozołem łamał zabezpieczenia jedno, po drugim, jedno po drugim…
Po paru godzinach wyczerpał, większość swoich zaklęć przeznaczonych na wyszukiwanie i łamanie osłon. Jednak nie narzekał – Był już w środku. Przed nim rozciągał się szeroki, wypełniony wodą korytarz. Nagle woda wokół niego zagotowała się. Osłony uchroniły go przed jakąkolwiek szkodą. Musiało to być jakieś zaklęcie przeinaczone na potrzeby walki pod wodą… W każdym razie Ariel był pewien, że został zauważony.
I nie pomylił się! Przed nim w wodzie zmaterializował się niezwykle wiekowy abeloth w szatach czarodzieja, rzucający zaklęcie. Ariel przekonany, że nie chce raczej pogadać, przebiegł szybko w pamięci listę zaklęć. Natychmiast wybrał jedno.
Wyjął z jednej kieszeni szczyptę kurzu a drugiej kawałek magnezu. Wyszeptał szybko zabójczą inkantacje i…
W stronę Abelotha pomknął fioletowy promień, który rozpłynął się w Turz przed piersią stworzenia. Stwór zadygotał, ale nie przerwał zaklęcia.
Ariel poczuł jakby całe powietrze w jego płucach, naraz zmieniło się w wodę. Na szczęście zaklęcie które rzucił wcześniej szybko znowu przystosowało go do oddychania wodą. Abeloth chciał zyskać na czasie ale po co? Nagle liczdrow poczuł silne uderzenie w plecy, mimo osłon został popchnięty na ścianę…
Kiedy się odwrócił zauważył, że czas był potrzebny Abelothowi na wezwanie pomocy – żywiołaków wody. Obok, niego stało aż dwóch, niezwykle wielkich reprezentantów swojego gatunku…
Ariel nie tracąc czasu zaczął wzywać swoją pomoc. Wyciągnął, z kieszeni dwa posążki: Jeden przedstawiający żywiołaka powietrza. Drugi posążek przedstawiał istotę podobną, lecz stworzoną jakby z wielokolorowych iskierek.
-Gil vith! Maelthra f'sarn! – Powiedział Ariel a przed nim uformowały się dwa wiry: Biało – Niebieski i wielokolorowy.
W miejscu pierwszego wiru pojawił się żywiołak powietrza, a w miejscu drugiego żywiołak magii. Żywiołaki zajęły się sobą nawzajem…
Liczdrow wyjął komponęty do zaklęcia ognistej kuli, ale w tym czasie rozpoczął czar Krzyk Banshi (Jak, źle napisałem, to piszcie). Abeloth dał, nabrać się na fortel i rozpoczął inkantacje które miała przywołać stożek arktycznego powietrza.
Ariel, pierwszy skończył czar. Magia sploty zbierała się w jego krtani, aż w końcu ją uwolnił…
Przez wodę przeszła niesamowicie silna fala, bez szkody przeleciała, przez żywiołaki liczdrowa. Pozaswerowcy Abelotha, nie mieli tyle szczęścia… Rozpadli się na miliony skrzących się fragmętów lekko zastygłej wody.
Zaklęcie, jednak najbardziej uderzyło, w wrogiego maga, jego osłony ledwie wytrzymały. Jedno zaklęcie ochronne mniej i już by nie żył!
Jednak Abeloth szybko doszedł do siebie, walka rozgorzała na dobre…
Ściany posiadłości na zmianę topiły się i zastygały. Woda była raz lodowata, a raz niesamowicie gorąca…
Arcymag ściskał w ręku rużdżke o której mocy przekonał się boleśnie Ariel. Była to różdżka kopiująca dowolne zaklęcie i mogąca wysłać je w kierunku wroga swojego posiadacza. Liczdrow, uśmiechał się myśląc o rzeczach jakich mógłby z nią dokonać.
Ariel udawał, że nie ma już żadnych zaklęci ofensywnych, dlatego trzymał w jednej ręce różdżke gromów a w drugiej ognistych kul.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum RPG Strona Główna -> Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin